Korporacyjna bezosobowość
Bezosobowe, korporacyjne terminy zakradają się nawet do mniejszych firm. „Zasób”, pojęcie używane w odniesieniu do ludzi to, zaraz po pyłkach brzozy i olchy, coż na co mam największą alergię. Kiedy ktoś używa takiego określenia dostaje u mnie z automatu -10 do szacunku. Całe szczęście nie jest to powszechne w firmie, w której pracuję, mimo to zdarza mi się to słyszeć. „Zasób” to wygodne pojęcie, kiedy planuje się harmonogramy. „Zasób” to osiem osobogodzin, którymi łatwo zapełnić nieskończone ilości komórek w MS Projekcie. „Zasób” to z jednej strony z góry określony koszt, a z drugiej to wcześniej założony zysk. „Zasób” to jednakowa wydajność, jednakowe kompetencje, „zasoby” można łatwo wymieniać, przenosić. Wszystko się ładnie spina i zamyka w całość, a każdy deadline daje się osiągnąć stosując po prostu odpowiedni mnożnik.
Zasób zasobowi nierówny
Dlaczego zatem, tak często, te idealne harmonogramy trafia szlag? Dlaczego zadanie, które miało deadline na wtorek, we środę nadal nie jest skończone? Dlaczego takie zadanie, skoro pracochłonność została oszacowana na osiem godzin, nie zostało wykonane przez „zasób” w ciągu jednego osobodnia? Otóż, bardzo często, zapomina się, że „zasób” „zasobowi” nierówny. Zapomina się, że zasoby to są przecież ludzie, a nie komórki w Excelu do których można zastosować jednakowe formuły matematyczne.
Zespoły składają się z ludzi, a nie z zasobów
W skład zespołów projektowych wchodzą ludzie. Ludzie, którzy mimo podobnego stażu mogą mieć doświadczenie w inny obszarach. Dlatego godzina pracy jednej osoby, nad danym zadaniem, może równać się ośmiu godzinom pracy innej osoby. Członkowie zespołu muszą się znać, każdy musi być świadomy obszarów, w jakich dana osoba czuje się pewnie. Tylko wtedy można optymalnie zarządzać pracą i zadaniami. Przyklejanie każdemu tej samej etykiety nie jest dobrym podejściem. Zespoły niejednokrotnie „docierają” się miesiącami. Dopiero po upływie jakiegoś czasu, dochodzi do momentu, kiedy są w stanie naprawdę optymalnie pracować nad danym projektem. Muszą nauczyć się siebie nawzajem, poznać się lepiej aby być w stanie wymieniać się wiedzą i uczyć się od siebie wzajemnie. Moim skromnym zdaniem, powinno się przydzielać projekty zgranym zespołom, raczej nić tworzyć ciągle to nowe zespoły „zasobów” pod realizację nowych projektów. „Zasobowi” nie zależy, „zasób” po prostu chce odbębni? swoje osiem osobogodzin i pójść do domu. Człowiek, który czuje się integralną częścią zespołu, często czuje się odpowiedzialny za projekt jako całość, mimo że jest tylko mały trybikiem wielkiej maszyny. Nie dajcie się zwieść tej bezosobowej terminologii, która niestety jest obecnie bardzo „trendy”. Pamiętajcie, że pracujecie z Mietkiem, Krzyśkiem, Asią czy Basią. W Waszej pracy ma być dobra atmosfera, a nie taka jak w powieści Orwell’a.